8/17/2013

{006cz.1} Dlaczego pokutuję za moją miłość?

       - Wyniki badań powinny przyjść za niecały miesiąc panno Thirwall. Do tego czasu powinna pani brać tabletki na uspokojenie.- Powiedział z uśmiechem dr. Sheffield.
       - Dziękuję panie doktorze.- Powiedziałam obojętnie i wyszłam z jego gabinetu trzaskając drzwiami.
Byłam przerażona, doskonale wiedziałam, że lekarz nie powiedział mi o wszystkim. Gdy oglądał dokładnie moją głowę pod odpowiednim sprzętem dostrzegłam jego pełną obaw i współczucia minę.
      Samotnie podążałam pustymi uliczkami Londynu rozmyślając o Justinie i Emily. On jej nie kochał, miałam co do tego pewność tak samo jak do tego, że jej miłość do niego mnie zabije. Ona chowała urazę za to, że to dla mnie pisał piosenki, a nie dla niej. Ja nie czułam do niej nienawiści, była dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką, była dla mnie siostrą... siostrą, która znienawidzi mnie doszczętnie kiedy wpadnę mu w ramiona i dam upust swoim niekontrolowanym emocjom. Wtedy w szpitalu po raz pierwszy ujrzałam w jej oczach gniew oraz pobłyskującą nienawiść. Uratowałam ją, daliśmy jej dom, daliśmy jej kochającą rodzinę. Czy mogłaby mnie znienawidzić za tę jedną rzecz, której ja potrzebuję bardziej? A on... dlaczego on skrzywdził mnie tak bardzo? Potrzebowałam go... tak cholernie go potrzebowałam, a on odszedł. On już nie wróci.- Roniąc kilka łez przeglądałam teksty piosenek, które napisał Justin. Każda z nich opowiadała o uczuciach i miłości. Dlaczego jemu było tak łatwo opowiadać na papierze o tym co czuje? 
      Położyłam się na wilgotnej trawie pokrytej poranną rosą i spojrzałam ku górze. Błękit jakim matka natura oblała niebo dzisiejszego dnia był nieziemski, czułam się jak w bajce spoglądając w puchate, białe kłęby waty na niebieskim płótnie. Marcowy wietrzyk pieścił moją bladą twarz, która pod wpływem chłodnego powietrza oblała się szkarłatnym rumieńcem. Zdjęłam moje czarne tenisówki i pozwoliłam stopom nacieszyć się miękkim zielonym dywanem, na którym gestami rąk malowałam anioły, jak to mają w zwyczaju dzieci zimą, gdy biały puch przedostaje się w najgłębsze zakamarki ich ubrań powodując niekontrolowane dreszcze. Kim jesteś dziewczyno? Spytałam samą siebie spoglądając na swoje blade ręce. Ile jeszcze masz czasu? Gdzie masz zamiar iść? Schowałam uśmiech pod jedną z piosenek Justina. Spojrzałam na kartkę i uśmiechnęłam się do słońca, które pieściło moją bladą skórę. - Justin... potrzebuję cię... - Wyszeptałam.
***
      Otaczali mnie zdumiewający ludzie, słyszałem stuki deskorolek oraz piski opon... w tle dało się słyszeć szepty oraz krzyki spotykających się przy kolizji skejtów. Siedziałem na oparciu szmaragdowej ławki opierając łokcie na kolanach i przysłuchiwałem się grze słów jakie prowadziły moje piękne towarzyszki.
       - Cindy spójrz na tę pokrakę... - Odezwała się długonoga blondynka.
       - Myślałam, że ona wychodzi tylko po zmroku. - Roześmiała się Mary.
Zaszczyciłem mój wzrok obiektem wyśmiewanym przez rówieśników. Zobaczyłem ją. Szła leniwym krokiem przed siebie, po jej policzkach spływały łzy. Pomimo jej bladej cery i łez, które oblewały jej twarz, wyglądała pięknie. Skórzana kurtka koloru czarnego dodawała jej twarzy blasku, przylegający top oraz jeansy sprawiały, że moja męskość miała ochotę wyskoczyć przez ledwo dopięty rozporek. Niebieskie pasma jej zniszczonych włosów swobodnie spływały po czarnym materiale, co przykuwało moją uwagę najbardziej. Ona była wręcz idealna. Każdy jej detal prosił się o komplement, mój umysł oszalał. Dokładnie przyglądałem się każdemu centymetrowi jej osoby, by zakodować ją w pamięci.
       - [...] cóż, jednak ona ma uczucia. -Rzuciła kolejna spoglądając na mnie.
       - Justin, daj spokój... z nią nie warto zamienić chodź jednego słowa. - Kontynuowała Cindy widząc skupienie w jakim analizowałem Jade. -Widziałyście te krzywe nogi? - Roześmiała się.
Spostrzegłem, że Cody i jego kumple zbliżają się szybkim tempem do smukłej postaci po drugiej stronie ulicy.
       - Gdzie tak pędzisz kochanie? -Jeden z nich zagrodził jej drogę.
       - Daj spokój Spring. - Warknęła do niego przez zaciśnięte zęby.
       - Do mnie nie mówi się po nazwisku... -Zaśmiał się i pchnął ją w stronę przyjaciela.
       - Masz coś jeszcze do powiedzenia, skarbie? -Jej wzrok spoczął na mnie, po czym przeniósł się na napastnika.
       - Jesteś zwykłym śmieciem Wolf! -Splunęła mu w twarz i oczekując reakcji spojrzała mu w oczy.
Jednym ruchem Cody odepchnął ją od siebie. Upadła i uderzyła głową o asfalt. Nie dała rady się podnieść. Podminowany blondyn ściągnął jej skórzaną kurtkę.
       - Dziwka! -krzyknął po czym wysypał wszystkie jej drobiazgi z torebki.
Jesteś zwykłym mięczakiem Jus. -pomyślałem wstając z ławki.
       - Idziesz im pomóc? - Spytała przez śmiech Cindy.
       - Przymknij się wreszcie! -Syknąłem na co ona spuściła wzrok.
Naciągnąłem na głowę kaptur i szybkim krokiem podszedłem do kumpli, którzy najwyraźniej nie wiedzieli w co się pakują. Odchrząknąłem stając między Codym a jego przyjacielem.
       - Bieber przyszedł ukraść nam dziewicę. -Zaśmiał się pulchny szatyn.
       - Nie wiecie, że gwałt jest karalny? -spytałem obojętnie, bawiąc się palcami.
       - A ty od kiedy przejmujesz się prawem, czyżbyś wstąpił do policji? -Zażartował ze mnie kolejny.
       - Wiecie kim ona jest? -spytałem niewzruszony. -Czy wy czasem zastanawiacie się bezmózgi w co się pakujecie? -Odpaliłem papierosa i kontynuowałem. -Bo widzisz ona nie jest żadną dziwką... - dość szybkim ruchem wyciągnąłem ze spodni Berette dziewięćdziesiąt dwa i przystawiłem do skroni Codiego. -Nie pozwolę żebyś traktował bliską mi osobę w taki sposób. - przewróciłem oczami.
       - Stary... błagam cię odłóż tę spluwę... -Szepnął Spring z rękoma ku górze.
       - Wy nie jesteście mi potrzebni. -Cody z kamienną twarzą obserwował jak kumple zostawią go na pastwę mojego widzi mi się. -Jedyną dziwkę jaką tu widzę jesteś ty Wolf. -Syknąłem. -Módl się żebyśmy się nigdy więcej nie spotkali. -zdobyłem się na blady uśmiech i odepchnąłem go na ziemię jak niepotrzebne  śmieci.
       - Justin... - Wyszeptała Jade ocierając łzy.
       - Moja mała Jadie. -podniosłem ją i pozwoliłem jej się wtulić.
       - Zabiorę cię do domu. -Pogłaskałem ją po policzku.
       - Nie Justin... - wyszeptała. -Nie chcę tam znów umierać samotnie... - Przerwała na parę sekund wtulając twarz w mój tors. -Zabierz mnie ze sobą.
***
       Pocałunek, który złożyła na jego ustach był przepełniony miłością, pożądanie w ich sercach wzrastało z każdą sekundą.
       - Pragnę cię. -Wyszeptała przygnieciona jego ciałem.
W pokoju panowała niezwykle przyjemna i ciepła atmosfera, ich usta spotykały się i synchronizowały ich bicia serc pod wpływem nagłego przypływu podniecenia. Każdy centymetr jej ciała płonął przy fali rozkoszy jaką dawały jej pocałunki składane przez Justina.
       - Jade... -Wyszeptał między jednym westchnieniem a drugim. Nie mogła dłużej czekać, jednym ruchem pozbawiła go górnej części garderoby. Chłopak odwdzięczył jej się tym samym. W tamtej chwili nie nękały ich obawy, nie widzieli problemów. Byli tylko oni, oni i ich własny piękny świat.
       Znudzony widokiem tylko górnej części jej kobiecości delikatnie zsunął jej spodnie. Mając całkowitą kontrolę nad jej emocjami posunął się do przodu. Jej twarz oblała się buraczkowym odcieniem czując jego męskość w sobie. Miał nad nią stu procentową przewagę, której nie zamierzał wykorzystywać, kochał ją. Dał jej rozkosz, dał jej miłość, dał jej to czego pragnęła. Każdy ruch jego ciała sprawiał, że zatracała się coraz bardziej w tej dzikiej chwili, zapach jego perfum przyprawiał ją o przyjemne dreszcze przechodzące od stóp do głowy. Nienawiść wyparowała z nich jak na pstryknięcie palca, jego dotyk nie sprawiał dziewczynie bólu, był błogosławieństwem, czymś co przeniosło ją w lepszy świat.
***
       ''Zastanawialiście się kiedykolwiek jak to jest nienawidzić i kochać jednocześnie? Czy nie wydaje się to dziwne i nierealne? Czy mam prawo darzyć bliźniego dwoma tak wielkimi uczuciami? Czy to ma jakikolwiek sens?        Sens istnienia... dlaczego ludzie istnieją, czy Bóg nas stworzył w jakimś celu czy po prostu żebyśmy zagubieni błąkali się na tym popapranym świecie? Czy da się przeżyć życie tak jak się chce? Czy miłość za każdym razem musi nas ranić? Czy za każdym razem miłości towarzyszy nienawiść? Czy kiedykolwiek dostaniemy miłość za darmo? Czy już zawsze będziemy musieli za nią płacić najwyższą cenę... dlaczego pokutuję za moją miłość? Czy zrobiłam coś złego? Z każdym dniem jest coraz gorzej, nie ma odwrotu, nie mogę się uratować, nikt nie potrafi mi pomóc, czy wszystko musi za każdym razem się pieprzyć? Dlaczego Bóg nam to robi? Ludzie zniszczyli Jego pracę, Bóg podarował nam Swoje serce, podarował nam Siebie, stworzył nas z myślą o wspaniałym początku i końcu, a my? A my zniszczyliśmy doszczętnie jego pracę. Połowa ludzi na świecie to niewdzięczne, samolubne istoty, które uważają siebie za Bogów. Rozgniewaliśmy Go, pokutujemy za to co uczyniliśmy. Czy istnieje życie po śmierci? Czy istnieje niebo? Czy istnieje piekło? Istnieje... piekło jest tutaj, teraz, na ziemi. Ukarał nas, za grzechy Adama i Ewy będziemy pokutować do końca świata i jeszcze dzień. Psujemy ten świat, winimy właśnie Go, pogarszamy naszą sytuację. Dlaczego ludzie głodujący czy bezdomni pokutują bardziej niż inni? Czy to ma jakikolwiek sens? Dlaczego ludzie chorują na raka, dlaczego istnieją choroby przez które umieramy śmiercią bolesną i powolną? Z każdym dniem rujnujemy nasz świat jeszcze bardziej, każdy kolejny rok uniemożliwia nam wstęp do raju. Musisz przejść swoją ścieżkę bo inaczej nie trafisz tam skąd przybyłeś. Nie będziesz miał prawa wstąpić do raju za to, że odebrałeś sobie najcenniejszy skarb jaki dostałeś od Boga. Życie, czy życie to jest nasza kara czy hojny podarunek od Najwyższego? Dlaczego nie moglibyśmy zostać z Nim? Dlaczego zsyła nas tutaj, gdzie dzieją się tak podłe rzeczy? Czy nie mógłby nami pokierować, objawić się, powiedzieć co mamy robić? Ludzie to za głupie istoty by kierować się swoimi myślami. Czy Bóg zaplanował to, by mały Adolf wyrósł na niewdzięcznego potwora? Dlaczego niewinni ludzie zostali wysłani przez niego do innego świata? Dlaczego był taki okrutny? Czy on potrafił kochać? Czy taki morderca miał uczucia? Czy może brak miłości pokierował jego morderczymi zamiarami?
       Każdy z nas jest winien, nikt nie jest święty. To nasza sprawka co dzieje się z tym światem, to my. My jesteśmy...''

       
- Mordercami samych siebie... -Dokończyłam na głos spoglądając na Emily stojącą u progu drzwi do mojego własnego świata.
       - Masz gościa. -Rzuciła oschle i wyszła.
Zamknęłam notatnik i leniwym krokiem skierowałam się w stronę salonu. Zatrzymując się na ostatnim drewnianym schodzie dokładnie przeanalizowałam postać siedzącą na obitej kremową skórą kanapie. Kim on był? Te oczy... były znajome, usta przebarwione odcieniem fioletu, idealnie ukształtowane kości policzkowe. To był on... to naprawdę był on.
       - Jory... -Wyszeptałam podchodząc jak najbliżej niego. -Jory, mój ukochany Jory. -Jego drobna dłoń starła łzy z mojego policzka.
       - Znalazłem cię... -Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, miałam wrażenie że znów jestem tą małą dziewczynką, tą bezbronną małą Jade. Coś we mnie pękło, kolejny raz płakałam mu w ramię, jak za dawnych lat pobudził mnie do życia, po raz kolejny uleczył moje rany, po raz kolejny wyciągnął do mnie pomocną dłoń... osunęliśmy się na podłogę, moja psychika nie zniosła tak nagłego przypływu emocji, zamiast cieszyć się z jego powrotu wpadłam w dziką histerię. Zarzucił mi na ramiona koc i mocno do siebie przytulił, słyszałam jak szybko bije jego serce, słyszałam jego łkanie, czułam jego zapach, ciepłe dłonie... -Jestem tu... -Delikatnie głaskał mnie po ramieniu. -Jestem przy tobie, jesteś bezpieczna...
***
       Codzienność przytłaczała mnie coraz bardziej. Mieliśmy z Chrisem coraz mniej czasu. Gdy jesteś w ciągłym pościgu z czasem, nie zdążasz się nawet oglądnąć za siebie. Nie miałem wyboru, musiałem wyjechać na parę dni, to było najważniejsze, wszystko zależało od tego czy zdążę, czy wygram ten wyścig.
       Czekając na Chrisa przeliczałem dokładnie ile czasu nam jeszcze zostało. Było go niewiele, teraz albo nigdy. Nie możemy się wycofać.
       Usłyszawszy wystrzał przekręciłem kluczyki w stacyjce. To jedyna szansa. Chwilę po wystrzale ujrzałem Chrisa biegnącego w stronę samochodu. Żyje się raz. Liczyła się każda sekunda. Nie mogliśmy przegrać.
       - Żyjemy. -Uśmiechnął się ironicznie wyciągając z torby diament wart milion dolarów. -Nie zginiemy...
~*~
OD AUTORKI: Rozdział jest krótki i w sumie nie podoba mi się ani trochę, tak jak wszystkie rozdziały. Opinię pozostawiam jednak wam.

20 komentarzy:

  1. Rozdział jest super ;)
    Mam tylko jedną sprawę - czasami źle piszesz dialogi.
    Za często dajesz kropkę albo właśnie brakuje tutaj kropki. Dam tylko przykład tego drugiego ;]
    - Znalazłem cię... -Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, miałam wrażenie że znów jestem tą małą dziewczynką, tą bezbronną małą Jade.

    Tutaj powinno być z małej litery 'wtuliłam', a kropka powinna być przed miałam.

    Rozdział jest w długości dobry,ale dużą jego część zajmuje cytat. W szóstej klasie polonistka nauczyła mnie jednej rzeczy. Mianowicie... Cytat nie może zajmować tak dużej ilości tekstu. Choćby to był nie wiem jak cudny cytat, to nie powinno być go tak dużo w stosunku do tekstu. Przyznam szczerze, że ja go nawet nie przeczytałam.*

    A tak w ogóle, to bardzo dobrze piszesz. Zaciekawiasz czytelnika i chyba właśnie to jest najważniejsze ;) Opisy emocji wychodzą Ci rewelacyjnie, niejedna bloggerko-pisarka mogłaby pozazdrościć tej umiejętności ;)
    Przepraszam za ewentualne błędy, ale lekko się śpieszę ;)
    Pozdrawiam, Kadu. :*
    [do-not-say-anything.blogspot.com]

    * porada jednej z moich czytelniczek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może polonistka, która cię uczyła miała rację, nie zgodzę się jednak z jej zdaniem. Znajdę milion pięknych i ciekawych książek w których cytaty są na ponad cztery strony, polecam zacząć czytać więcej książek i nie brać sobie do serca wszystkiego co mówią nauczyciele, bo czasem mogą się mylić. Mój blog to coś w formie elektronicznej książki. Książka to twój własny świat i styl pisania wybierasz sobie sama. Wiele słów, których nie było w słownikach przyjęło się do literatury ze względu na urok jaki dodawały książkom.

      Czytam książki i wpatruję się w tekst by zakodować w głowie jak mogłabym stawiać kropki i przecinki, jednak książka to Twój własny świat, to Ty jesteś w niej panem i władcą i to Twój wybór jakim stylem będziesz pisać. To zależy od pisarza i tego jak pragnie by wyglądała jego książka. Biorę sobie jednak do serca twoje rady na temat przecinków i kropek i postaram się poprawić. Szkoda, że nie przeczytałaś cytatu, bo może coś byś z niego wyniosła. Przy obiedzie też zjadasz tylko ziemniaki a resztę zostawiasz? Nie sądzę. W moim opowiadaniu chcę przekazać cokolwiek moim czytelnikom, chcę by wynieśli jakąkolwiek lekcję z tego co piszę. Wiem, że chciałaś zabłysnąć wytykając mi niektóre błędy jednak akurat ta opinia mnie rozśmieszyła i założę się że Twoja polonistka dała Ci radę w sprawie czterostronicowego opowiadania a nie książki. Aż z chęcią wpadnę na Twojego bloga, by również wynieść z niego jakąś lekcję, jeśli jakkolwiek starałaś się przekazać coś nam, głodnym nowej lektury czytelnikom.

      Usuń
    2. Oczywiście nie chciałam Cię urazić.
      Wiem, że sama wytykam komuś błędy, a swoich nie widzę.

      Chcę żebyś wiedziała, że to ja ta Twoja "największa fanka". A z tymi dialogami wyskoczyłam, bo po prostu chciałam pomóc, a nie zabłysnąć.

      Kocham Twojego bloga i kocham go czytać, tak więc nie myśl, że teraz nie przeczytam tego cytatu ;D

      Jeszcze raz przepraszam, jeśli Cię uraziłam, ale jak czytam oceniające blogi typu Krytyka dla odważnych, po prostu przekazuję to co oceniające przekazują mi i innym.

      Jesteś zła na mnie ? ;c

      P.S Polecam wyłączyć weryfikację, bo to trochę wkurza ;]]]]

      Usuń
    3. Nie uraziłaś mnie, po prostu przeczytałam prolog Twojego opowiadania i przyznam tekst jest przejrzysty, więc mogłaś sobie pozwolić na krytykę z tej strony, ale mogłabym przeczepić się do czegoś co u mnie nie występuje, czyli powtarzania się jednego słowa milion razy w jednym zdaniu. Uwierz, że znalazłabym u Ciebie o wiele więcej błędów, wytknęłabym je i logicznie wytłumaczyła. Na krytykarniach oceniają nas ludzie, którzy potrafią przyjrzeć się każdemu detalowi oraz przeanalizować każde słowo. Krytykują Cię ALE Z SENSEM. Rozumiem, że chciałaś pomóc, owszem mogłaś przyczepić się do interpunkcji ale jeśli nie potrafisz krytykować z logiką to nie bierz się za to. Nie staraj się przekazywać mi czegoś jako osoba trzecia bo być może źle coś zrozumiesz i później wychodzi z tego takie psucie się nerwów. Nie, nie jestem zła.

      Usuń
    4. Tak, wiem mój słownik wyrazów blisko-znacznych chyba wtedy się akurat wyłączył. ;3
      Także jeszcze raz przepraszam :D

      Czekam z niecierpliwością na następną notkę <3

      P.S Jory to jej tylko "przyjaciel"? :D

      Usuń
    5. W czwartym rozdziale wyjaśnione jest kim był Jory.

      Usuń
  2. Nareszcie nowy rozdział! Myślałam, że już nas zostawiłaś na dobre... Nie chcę po raz kolejny opowiadać jak bardzo lubię to jak piszesz- wszystkie epitety i opisy... Chyba sama znasz swoją wartość ;-)
    Jednak czasem mam wrażenie, że się troszkę gubię, ale to chyba mój problem bo po prostu przez tak długie odstępy czasu nie pamiętam wszystkiego z poprzednich rozdziałów.
    Co do samej fabuły, zastanawia mnie w jak wielkim gównie siedzi Chris i Justin oraz jak poradzi sobie Jade po jego wyjeździe. Widzę, że pojawiła się nowa postać, ale przyznam, że już go nie lubię bo wyczuwam w tym Jory'm przeciwnika Justina. Hahahahha...
    No cóż, czekam na następny rozdział (na pewno będzie jeszcze lepszy niż ten). Mam nadzieję, że pojawi się dość szybko ;-)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie [following-liars]

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie doczekałam się nowego rozdziału! Już myślałam, że kolejna osoba w tym roku porzuciła bloga i, że kiedy wejdę na niego po raz kolejny zobaczę notkę mówiącą o tym, że nas zostawiasz. A jednak myliłam się i bardzo przepraszam, że w ciebie zwątpiłam.
    Uwielbiam czytać to co piszesz, wszystko wydaje się być takie prawdziwe, takie piękne, ze aż niemożliwe..
    Przyznam, że trochę się w tym wszystkim pogubiłam, może II cześć wpłynie na mnie pozytywnie i wszystko sobie poukładam, a morze po prostu potrzebuje na to trochę czasu :)
    Ciekawi mnie postać Jory'ego. Co on tu robi? Skąd on sie tam pojawił? Dlaczego właśnie teraz? Dlaczego nie wcześniej, nie później. Martwią mnie problemy chłopaków i tak sobie myślę jak daleko to wszystko zaszło.
    No nic.. Pozostaje mi czekać na kolejną część.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest niewiarygodnie dobry <3 szczególnie ten moment, w którym Jade pisze w notatniku bardzo mi się podoba, nieco się przy niej wzruszyłam i aż sama zaczęłam się nad swoim życiem zastanawiać. No i bardzo dobrze bo to świadczy o tym ,że masz na swoich czytelników wpływ. Nie jest to zwykłe opowiadanie dla rozrywki, ale opowieść ,z która wprawia nas w refleksje i być może powinniśmy wyciągnąć z niej jakiś morał.
    Okropnie zaintrygowałaś mnie też Justinem. Od dwóch ostatnich rozdziałów jego osoba wydaje mi się być nieco podejrzana. Szczególnie teraz, kiedy dowiedziałam się że dysponuje bronią i o ile dobrze rozumuje to wpakował się w jakieś tarapaty.
    Jedyne czego mi zabrakło to większego dreszczyku emocji na samym końcu. Owszem, były strzały, które powinny wywrzeć na mnie jakieś wrażenie, ale opis nie był na tyle dobry, żebym mogła głębiej wczuć się w tą sytuację. Za mało emocji jak dla mnie.
    Ogólnie to tak jak mówiłam na początku rozdział jest bardzo dobrze napisany, chyba jak na razie mój ulubiony. Czekam niecierpliwie na dalszy rozwój akcji <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojeeej scenka Justina i Jade *,*
    Nominowałam Cię do Liebster Avard ;) Więcej tutaj: http://the-biggest-secret-i-love-you-bieber.blogspot.com/p/liebster-avard.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Bloga znalazłam 4 dni temu. Po przeczytaniu stwierdzam że piszesz świetnie :D Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  7. nominuje cię do Libster Blog Award, szczegóły znajdziesz na http://ghost-gift-and-only-she.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały, podoba mi się chyba najbardziej ze wszystkich dotychczas. Pwnie przez wątek z kradzieżą i tym wpisem z notatnika. Daje do myślenia. Musisz być odważna, ja nawet nie pozwalam sobie na takie myśli... pewnie dlatego, że jeszcze nigdy nie musiałam o tym myśleć. Po prostu nie przyszło mi to do głowy. A napisać to? Nigdy. Ale dobrze, że ty to zrobiłaś. Co prawda nie wiem co to zmieni, ale właśnie przechodzę jeden ze swoich kryzysów wiary i czuję, że jeśli to przemyślę, może się trochę zmienić mój sposób myślenia :) W każdym razie rozdział bardzo zgrabnie napisany, nie mogłam się doczekać, kiedy go dodasz, więc moja radość jest podwójna :)
    Pozdrawiam cieplutko
    ~`Wiosna.

    OdpowiedzUsuń
  9. To najlepszy blog jaki czytałam. Czy jest szansa, że napiszesz dalszą czesc.? Błagam.. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, dzisiaj wieczorem do tego usiądę i myślę że już jutro pojawi się coś nowego

      Usuń
  10. Wow...dziewczyno takich ciarek na plecach i takich emocji nie potrafią wywołać ludzie na żywo, jak Ty tutaj. Jesteś genialna na prawdę, a to się nazywa talentem. KOCHAM CIĘ CZAISZ? <3

    Zapraszam również do mnie na nowy post :) mam nadzieję, że zdjęcia i słowa zawarte w nim spodobają Ci się :)
    Pozdrawiam, justinabathels ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Siema, nie wiem czy jeszcze coś tu piszesz, ale trafiłem tutaj dzisiaj z dupy, sam się zastanawiam jak, i wciągnąłem to jednym... wdechem. Zajebiście operujesz językiem, bawisz się ze słowem, dziewczyno, ty cytujesz rapy. Jeżeli piszesz gdzieś indziej, o jakimś innym...uniwersum najlepiej to podaj. Naprawdę jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zamiar pisać jeszcze, nie wiem tylko kiedy, moje życie prywatne trochę się sypnęło, 6501220 jeśli chcesz być informowany pisz na gg kiedy coś się pojawi od razu dam znać;)

      Usuń
    2. hahaha, nie zrozumieliśmy się. Gdybyś pisała coś o innej tematyce... Chętnie. Nawet więcej niż chętnie. Pozdrawiam.

      Usuń
  12. Nie mogę sie doczekać nowego

    OdpowiedzUsuń

Translate

Animated Blinking Gingerbread Man

O mnie

Moje zdjęcie
Do twarzy mi było w smutku. Zaprzyjaźniłam się z nim nawet. Z tęsknotą także. Wiedziałam teraz, że tęsknota to nie tylko przebieranie ziarenek maku. Nie tylko nadsłuchiwanie jego kroków za drzwiami. Bo 'tęsknić' i 'czekać' to prawie to samo. Pod warunkiem, że czekając się tęskni, a tęskniąc czeka. Z tęsknoty można przestać jeść. Można też umyć podłogę w całym domu szczoteczką do zębów. Można wytapetować mieszkanie. Umrzeć też można...